Zarówno z mężem, jak i z dziećmi zawsze znajdowaliśmy wspólny język. No, prawie zawsze. O pieniądze myślałam, jak każda rozsądna osoba. Ale nigdy nie bałam się, że ich po prostu zabraknie. Przecież odkładałam oszczędności, a kiedy mąż żył, nawet podróżowaliśmy razem. Obracając teraz wzrok wstecz, nie od razu rozumiem, kiedy dokładnie wszystko poszło nie tak.

Dla mnie było dość dziwne czytać zapiski córki na temat tego, jak spędzają czas razem z jej chłopakiem. Kiedy skończyła szkołę, pojawił się jakiś Dan.

Dlatego zakazałam Lizie, mojej córce, spotykania się z jej chłopakiem. Ale córka wybrała ucieczkę z domu i przeprowadziła się do swojego chłopaka.

Ten konflikt trwał półtora roku: my odnajdywaliśmy córkę i zabieraliśmy ją z powrotem do domu. Potem znów uciekała. O, wiecie, jakie to było trudne. Ale w końcu wszystko skończyło się tym, że Liza wyszła za mąż. Na ślub oczywiście nikt nas nie zaprosił.

Od tamtej pory nie rozmawiam z córką. Miałam dość ciągłego biegania za nią, a także myślę, że nie dodawało to zdrowia jej ojcu. Dlatego moją decyzją było przerwać wszelki kontakt z naszej strony i po prostu zaakceptować fakt, że w przyszłości ścieżki życiowe matki i córki już się nie skrzyżują.

Popularne wiadomości teraz

"Dzwonię do córki żeby przyjechała w odwiedziny i pomogła. Oznajmia, że na wieś nie pojedzie, bo jeszcze sama stanie się "wiejską dziewuchą”. Z życia

Najmniejszy pies świata imieniem Toudi żyje w Polsce

3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy

Myśleli, że znaleźli szczeniaka. Prawda okazała się inna

Dlatego zwróciłam swoją uwagę na młodszego syna, Michała. Szczerze mówiąc, z edukacją u niego było wszystko nie najlepiej. Dlatego poprosiłam męża, aby zajął się synem bardziej. Ale gdzieś w tym okresie zaczął się źle czuć. I dlatego zabrałam się za syna z podwójną siłą.

Nie mogliśmy pozwolić, aby oba nasze dzieci dorastały jako perspektywiczni ludzie.

Męża już nie ma. Rozstanie się z nim było bardzo trudne. Szczególnie gdy twoje dziecko samodzielnie psuje swoje życie gdzieś, nie wiadomo gdzie. A inne dziecko jest w innym mieście, na studiach. I nawet nie może przyjechać, bo musi być na egzaminach. To był prawdziwy koszmar. Ale jakoś udało nam się to przeżyć.

Michał zdobył dobrze wykształcenie, zgromadził wiedzę i wrócił, poszukując pracy. Nie chciało mu się pozostawać w tym samym miejscu, bo, jak twierdził, konkurencja była bardzo duża, a po śmierci jego ojca nie było już powodu, byśmy żyli osobno. I ja czułam się spokojniejsza.

I to wszystko. Od tego czasu zdałam sobie sprawę, że wychowałam swoje dzieci nie tak, jak zawsze chciałam. Z Lizą wszystko było jasne, ale Michał podczas pobytu w innym mieście diametralnie się zmienił. Oczywiście, wiedziałam, że nie jest najgrzeczniejszym chłopcem na świecie. Ale przecież znałam go jako syna i człowieka.

Po przyjeździe stał się zupełnie inny. Przestał o siebie dbać, golić się, nosić schludne fryzury. Teraz przypominał milczącego robotnika. Chłopak zmienił się nie do poznania.

Pracę znalazł, ale nie zgodnie z wyuczonym zawodem i z wynagrodzeniem prawie równej mojej emerytury. Grosze. Oczywiście, próbowałam dowiedzieć się, co stało się z psychiką mojego dziecka. Ale przestał mnie słuchać, odpowiadał przez zaciśnięte zęby, a potem po prostu wyszedł z domu. Znalazł sobie jakąś kobietę, starszą od siebie o 7 lat, i zaczął z nią mieszkać.

Rozumiesz, nie chciałam powtarzać swojego błędu po raz drugi. Kłócić się z synem z powodu jego wyboru było przynajmniej bardzo niemądre. Dlatego po prostu poprosiłam Michała, aby nie zapominał czasem przychodzić do mnie w odwiedziny. Bez względu na to, czy z przyjaciółką, czy bez niej. Ale moje słowa nie miały specjalnego efektu.

Teraz jestem sama, żyję z moją niewielką emeryturą, a właściwie przetrwuję. Nie mam pojęcia, co tam i jak moja córka. Pewnie nawet nie wybaczyła mi. A syn niby mieszka niedaleko. Ale staliśmy się sobie zupełnie obcy.

Pisaliśmy również o: "Siostra sugeruje, żebyśmy przeprowadzili się do niej za granicę i mówi, że będzie nas wspierać we wszystkim. Mój mąż jest temu przeciwny"