To było jednopokojowe mieszkanie z przestarzałym remontem, ale w niezłej dzielnicy miasta. Teraz naszemu synowi jest 30 lat, i przez cały ten czas ulepszaliśmy nasze mieszkanie.
Natychmiastowa luksusowa renowacja nie była w naszych możliwościach, więc odkładaliśmy co miesiąc z każdej wypłaty. Łącznie włożyliśmy w to mieszkanie całe nasze siły i serce.
Ale teraz mamy inny problem - syn ma 30 lat i nadal mieszka z nami. Jest bezżenny. W tym obwinia nas, ponieważ nie daliśmy mu normalnego miejsca do mieszkania. Szczerze mówiąc, nie rozumiem takich zarzutów. Naszym rodzicom też nic nie dano, wszystko zdobyli własnymi siłami.
Syn pracuje, ale zarabia mało, starcza tylko na życie, nie udaje się odkładać. My również nie mamy żadnych oszczędności, mimo że przez całe życie pracowaliśmy. Mąż jest nauczycielem, a ja bibliotekarką. Wiele przyjaciół syna wyjechało za granicę pracować. Niektórzy już zarobili na mieszkania. Jeden z kolegów wyjeżdża już po raz trzeci. Syn odmówił.
Nie mogę go zmusić, ale i tak się oburzyłam i powiedziałam, że najwyższy czas dojrzeć, a nie czekać, aż nas nie będzie, żeby dostać to mieszkanie. Syn obraził się, teraz całkowicie nas ignoruje.
W mojej wiosce mieszka mama. Dom nie jest zły, ale nie ma tam pracy. Ale syn już kilka razy zasugerował, że powinniśmy się wyprowadzić i mieszkać tam, zwalniając mu nasze mieszkanie.
Jak żyć dalej, nie wiem, ręce opadają. Syn tworzy atmosferę, abyśmy nie wytrzymali i wyjechali. Ale uważam to za niesprawiedliwe i niepoprawne - sam może i powinien zadbać o siebie, a nie lenić się i żyć na nasz koszt.