Moja mama miała w pokoju sąsiadkę Annę, równie ekscentryczną. Anna w tym roku skończyła 97 lat. Niestety, nie mogła nic powiedzieć oprócz "ma-а-а-ma", które wydobywało się z jej ust jak zarysowana płyta.
Od czasu do czasu potrafiła nas zaskoczyć innymi frazami, wypowiadanymi zupełnie nie na temat: "A gryka już się skończyła".
A wczoraj na przykład Anna nagle poprosiła o herbatę, ja byłem zaskoczona do tego stopnia, a potem wezwała pielęgniarkę Marcina. To był sympatyczny chłopak z dobrymi oczami. Zacząłem go wypytywać, czy ona naprawdę mówi tak, a chłopak z czułością opowiedział mi, jak Anna rozmawia ze wszystkimi.
Marcin podszedł do staruszki, wziął ją za ręce i zapytał, jak miała na imię jej ojciec, ile ma lat i co stało się z jej nogami. Anna udzieliła na wszystkie pytania jasnej odpowiedzi. Okazało się, że staruszka to zasłużony "Weteran wojny". Anna strącała samoloty podczas działań wojennych. Była snajperką. Tylko zimą ucierpiały jej nogi. Na ziemi było zimno, jak to zimą.
Potem pielęgniarz opowiedział mi jeszcze kilka ciekawych historii o innych mieszkańcach domu opieki dla osób starszych. Nie mogłam sobie wyobrazić, jakie to są ludzie: znani profesorowie, naukowcy, artyści, pisarze i wielu innych.
To zmusiło mnie do zastanowienia się nad tym, że pewnego dnia każdy z nas znajdzie się w ich miejscu. Jednak nie każdemu będzie dane spotkać takiego samego Marcina...
A jak podchodzisz do osób starszych? Często młodzież nie akceptuje ich, nie zastanawiając się nad tym, że kiedyś także będą potrzebować pomocy i zrozumienia.