Spotykaliśmy się przez około rok, a potem on mi się oświadczył. Później dowiedziałam się, że mieszkał z matką, która ma mieszkanie w stolicy. Ogólnie rzecz biorąc, byli zamożną rodziną. Po ślubie zamieszkałam z nim i szybko znalazłam wspólny język z teściową. Byłam już w ciąży, a moja ciąża była bardzo trudna.
Teściowa zachowywała się jak prawdziwa matka: woziła mnie do szpitali, kupowała leki, przynosiła domowe jedzenie na oddział patologii ciąży. Ogólnie rzecz biorąc, wspierała mnie słowem i czynem.
Potem przyszedł trudny poród, oddział intensywnej opieki pediatrycznej i oddział patologii noworodka. Ja i cała rodzina przeżyliśmy kilka koszmarnych dni, podczas których lekarze patrzyli z góry i tylko wzruszali ramionami.
Jednak moja córka przeżyła. Teraz ma cztery miesiące, a rokowania są całkiem korzystne. Oczywiście przed nami jeszcze wiele pracy: masaże, fizjoterapia, leki i ciągła kontrola lekarzy. Możemy jednak odetchnąć - niebezpieczeństwo minęło.
Dziecko zostało przywiezione do domu ze szpitala dwa miesiące po porodzie, a my od razu zaczęliśmy przygotowywać dokumenty. Wcześniej nie było na to czasu. Akt urodzenia dostaliśmy szybko i bez problemów, ale pojawił się problem z zameldowaniem.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy
Śmieszne zdjęcia psa „z ludzką twarzą”, które podbiły Internet
NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!
Mieszkanie, w którym mieszkamy z mężem, należy do teściowej, mąż jest tam zameldowany, a ja mieszkam z rodzicami w rodzinnym mieście. Teściowa kategorycznie sprzeciwia się zameldowaniu wnuczki na swoich metrach kwadratowych.
Nie chodzi o mnie ani nawet o mojego męża. Chodzi o dziecko, które ledwo wyszło z domu, a którym moja teściowa się opiekuje i nad którym się pastwi. Widzę, że bardzo ją kocha.
Ale potrzebuję pozwolenia na pobyt, żeby dostać zasiłek. Żeby dostać się na listę oczekujących do przedszkola. Nie będziemy mieć żadnych praw do mieszkania i nie potrzebujemy go. Szczerze mówiąc, chcę zaoszczędzić pieniądze na własny dom.
Oczywiście dziecko można zameldować bez zgody teściowej, tylko z ojcem. Ale teraz nie chcę tego robić. Poczułam się urażona i nie chcę psuć relacji. Przynajmniej ze względu na mojego męża. Rejestrowanie dziecka wbrew woli teściowej jest upokarzające.
Teściowa zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Bawi się z dzieckiem, pyta jak idzie leczenie, przynosi prezenty, pomaga mi w wyjazdach do kliniki. Nie chce jednak słyszeć o rejestracji dziecka. Mimo że wie, że przez jej upór nie dostaniemy zasiłku porodowego.
Nie mogę pojechać i zarejestrować dziecka z rodzicami. Moja córka jest już słaba. A podróż pociągiem trwa osiem godzin! Z jednej strony teściowa ma prawo do takiego wyboru - mieszkanie jest jej, może zameldować kogo chce. Możemy tu mieszkać, nie musi nas wyganiać. Rozumiem, ile kosztowałby nas czynsz.
Mój mąż przyjął postawę nieingerencji, żeby nie kłócić się z matką. Jestem jednak urażona taką przebiegłością ze strony teściowej. Kocha swoją wnuczkę, ale nie chce jej zameldować. Jeśli coś się stanie między jej rodzicami, to bez wahania wypisze ją na ulicę? Boję się, że ta sprawa mieszkaniowa zniszczy nasze małżeństwo.
Udawać, że nic się nie dzieje? Zobaczymy, co będzie dalej. A może zmusić męża do rejestracji dziecka, wejść w konflikt? Przecież to leży w najlepszym interesie córki.
A ostatnio mąż wprawił mnie w osłupienie, mówiąc, że zmienił zdanie co do wzięcia kredytu na własne mieszkanie, jego matka ma jednego syna, on dostanie to mieszkanie, po co marnować pieniądze....
I nie jestem pewna, czy w każdej chwili nie wyrzuci mnie i mojego dziecka za drzwi. W życiu wszystko się może zdarzyć, lepiej wszystko z góry skalkulować. Prawda?