Kochałam męża bezgranicznie, a każdy dzień przynosił ze sobą nowe doznania i jeszcze silniejsze uczucia. W jego objęciach czułam się bezpiecznie, a patrzenie, jak robi mi poranną kawę, było dla mnie jak codzienny rytuał, który dodawał uroku naszemu związkowi.
On nie tylko był autorytetem dla swoich podwładnych, ale także dla mnie. Jego wsparcie nie znało granic, a najcenniejszym darem, jaki mi dał, był nasz syn. Dzięki niemu czułam się kompletna, a perspektywa spokojnej przyszłości wydawała się bliska.
Jednak życie ma zwyczaj płatać figle w najmniej oczekiwanych momentach. Cztery lata temu nasza idylla została niespodziewanie wystawiona na próbę. Częste podróże służbowe męża zostawiały mnie samą z małym dzieckiem, bez żadnego wsparcia w obcym mieście, do którego się niedawno przeprowadziliśmy.
W obliczu trudności, mąż postanowił poprosić o pomoc swojego brata. Bez jego wsparcia, nie wiem, czy byłabym w stanie sobie poradzić. Stopniowo brat stawał się moim towarzyszem, przynosząc ulgę w samotności, która mnie ogarniała. Nasze spotkania stawały się coraz częstsze, a jego obecność zaczęła być dla mnie jak oddech świeżego powietrza.
Z czasem zauważyłam, że niecierpliwie wyczekuję każdego jego przyjścia. Jego obecność rozpalała we mnie emocje, których wcześniej nie znałam. Mimo że wyglądał prawie identycznie jak mój mąż, to jego osobowość, gesty i mimika były zupełnie inne. To było jakby siedzieć obok zupełnie nowego człowieka, którego jednak coraz bardziej pragnęłam poznać.
I wreszcie nadszedł ten moment, kiedy namiętność między nami wybuchła niczym uśpiona lawa. Nie mogłam się temu oprzeć, a od tamtej pory nasze życie splatało się w jedno, choć pozostawało równocześnie oddzielne. Kochałam ich oboje, a każde z nimi przynosiło mi inne doznania, inne emocje.
Żyłam w dwoistości, świadoma grzechu, którym się posługuję, ale jednocześnie nie mogłam się zdecydować, którą drogę wybrać. Moje sumienie dręczyły wątpliwości moralne, ale miłość potrafiła więcej niż rozum.
Największym moim lękiem było to, że mój mąż dowie się o naszym romansie. Jednak jego brat chciał być tylko ze mną, a ja nie potrafiłam oprzeć się pokusie, która kusiła mnie coraz silniej.
Nie mam już siły walczyć z tym, co czuję. Jestem szczęśliwa w swoim zakazanym romansie i nie zamierzam pozwolić, aby ktoś odebrał mi tę radość. Moje serce i moja dusza podzielone są między dwóch braci, a ja, jak tygrysica w dżungli miłości, nieustannie balansuję na granicy między nimi.
Co przyniesie przyszłość, pozostaje tajemnicą, która leży w rękach Nieba. Ale teraz, w tej chwili, jestem gotowa cieszyć się tym, co mam, niezależnie od konsekwencji.