Pomimo tego, że są dość zamożni, a mój mąż jest ich jedynym synem, są przekonani, że wszystko w życiu powinien osiągnąć sam.

Doskonale rozumiem, że nikt nie jest nam nic winien i że każdy powinien osiągać swoje cele bez pomocy, ale nie jesteśmy im obcy i przynajmniej na początku mogli nas wesprzeć finansowo.

Teraz moi teściowie mają dwa przestronne mieszkania, które stoją nieużywane i nie chcą ich wynajmować - mówią, że remont jest zbyt drogi. Tymczasem mieszkamy z trójką dzieci w wynajętym mieszkaniu.

Moi rodzice nie mogą nam teraz pomóc - mieszkają na wsi i zarabiają marne grosze. Sami nie jesteśmy w stanie zaoszczędzić na własne mieszkanie - cała pensja mojego męża idzie na czynsz i jedzenie. Staramy się nie kupować niczego dodatkowego i w ogóle nie myślimy o wakacjach.

Pewnego dnia postanowiliśmy porozmawiać z teściową. Poskarżyliśmy się jego mamie, że ciężko nam żyć w wynajmowanym mieszkaniu, a na koniec miesiąca nie mamy pieniędzy. Chcieliśmy w końcu gdzieś osiąść i żyć w spokoju. Teściowa odpowiedziała: "Nie powinniście mieć trójki dzieci, skoro nie jesteście w stanie ich utrzymać".

Popularne wiadomości teraz

„Uwiodłam męża mojej przyjaciółki i ani trochę tego nie żałuję. Z takimi jak ona się nie zadziera”

Michał Wiśniewski zasmucony diagnozą. Nieuleczalna choroba staje mu na drodze. "To wyglądało fatalnie"

Modlitwa za naszych ukochanych rodziców

Modlitwa za twojego dziecka

Moja teściowa uważa, że to my jesteśmy winni naszych kłopotów i tego, że nic nam się nie udaje. Powiedziała: "Powinniście byli najpierw kupić własny dom, a potem moglibyście założyć dużą rodzinę". Nie zgadzam się z nią, bo pierwsze dziecko urodziłam z mężem w wieku 29 lat.

Gdybyśmy zaczęli oszczędzać na mieszkanie, byłoby już za późno na urodzenie dziecka. Rozmawiałam z teściową, ale w żaden sposób nie zareagowała na mój monolog. Wygląda na to, że w ogóle nie obchodzi jej nasza sytuacja rodzinna. Ma tylko jedną odpowiedź: "Tylko wy jesteście winni swoich kłopotów".

Nie mogę zrozumieć, dlaczego tak traktuje swojego syna. Czy naprawdę nie obchodzi jej, gdzie i jak żyją i jedzą jej wnuki? Dlaczego nie chcą nam pomóc? Nie chcę się z nimi kłócić, bo od czasu do czasu zabierają dzieci do siebie na weekend, ale nawet po takich zwrotach nie mam ochoty w ogóle się komunikować.

Moi rodzice też nie mogą zrozumieć, jak remont w mieszkaniu może być cenniejszy od ich własnej rodziny. Moi teściowie nie są już młodymi ludźmi i jestem pewna, że niedługo poproszą nas o pomoc. I co wtedy? Czy ja też mam im nie pomagać? Jak będą żyć?

Pisaliśmy również o: "Moja matka postawiła mi ultimatum: albo jej pomogę, albo nie będę jej córką. Ale ona ma inną córkę"