Pracuje dla mnie na stanowisku rządowym, a ja jestem kierownikiem średniego szczebla. Odkąd jesteśmy małżeństwem, zawsze mieliśmy trudności z wakacjami: albo ktoś nie może wyjść z pracy, albo występują okoliczności siły wyższej, więc rzadko wyjeżdżamy razem na wakacje.

I oto jest - długo oczekiwane wakacje, które zaplanowaliśmy pół roku temu. Wybraliśmy się na nie z żoną niemal w tym samym czasie. Chcieliśmy pojechać samochodem nad morze, nasi znajomi usłyszeli o tym i poprosili, żebyśmy się przyłączyli.

Tydzień przed wyjazdem zepsuła mi się skrzynia biegów. Postanowiłem odłożyć naprawę na później, bo ustaliliśmy z kolegą, że pojedziemy jego samochodem - tak będzie taniej dla wszystkich.

Znaleźliśmy wioskę i wynajęliśmy tam pokoje hotelowe. Wszyscy razem wyruszyliśmy w drogę. Wszystko było w porządku, pokoje były tanie, jedzenie kupowaliśmy w sklepie, niedaleko był park wodny - ogólnie bardzo nam się podobało. Większość dnia spędziliśmy na plaży, a wieczorem poszliśmy na spacer w parach.

Wieczorem przed wyjazdem zapukaliśmy do pokoju naszych znajomych Adama i Katarzyny. Chcieliśmy iść z nimi na dyskotekę ostatniej nocy. Jednak nikt nie otworzył drzwi.

Popularne wiadomości teraz

Dzielna kotka uratowała dziecko przed atakiem wściekłego psa

Kotka uratowała swoich śpiących właścicieli przed ogniem

Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie

Śmieszne zdjęcia psa „z ludzką twarzą”, które podbiły Internet

Zaczęliśmy dzwonić - wszystko wyłączyli, nie rozumieliśmy, co się dzieje. Zaczęliśmy pytać właścicieli hotelu, czy przypadkiem nie widzieli naszych znajomych - jak się okazało, wyszli w trakcie lunchu. Moja żona i ja właśnie poszliśmy na lokalny rynek, aby kupić pamiątki przed wyjazdem.

Zaczęliśmy z żoną szukać wyjścia z sytuacji, znaleźliśmy miejscowych, którzy zgodzili się zabrać nas do Gdyni, a tam kupiliśmy bilety na pociąg. Musieliśmy jednak zostać jeden dzień dłużej, ponieważ prawie nie było dostępnych biletów, a kupiliśmy miejsca w luksusowym przedziale, który nie należy do najtańszych.

Powrót do domu z walizkami i torbami zajął nam dwa dni. Poszedłem do pracy dzień później, a sama podróż kosztowała mnie fortunę. Po przyjeździe Adam zadzwonił do mnie i powiedział, że "byliśmy zmęczeni spędzaniem czasu z tobą i zdecydowaliśmy się wyjechać, aby spędzić resztę wakacji razem".

Byłem zszokowany, ale to był koniec naszej przyjaźni.

Pisaliśmy również o: "A co powiesz w sądzie, że żona nie zrobiła ci pierogów, więc się rozwodzisz": leniwą kobietę trzeba nauczyć pracować