Moim prawdziwym wybawieniem była Maja, mama Michała. Często zabierała mnie do siebie na noc, karmiła i dawała pieniądze. To z nią mogłam porozmawiać o moich dziewczęcych doświadczeniach i zdradzić jej swoje sekrety. Zawsze była miła i współczująca.

Michał był kilka lat starszy ode mnie. Kiedy ja kończyłam studia, on był już na trzecim roku. Maja na własny koszt kupiła mi sukienkę na studniówkę, a nawet nauczyła robić makijaż.

Mimo że była temu przeciwna, zdecydowałam się przeprowadzić do innego miasta i pójść na studia. Maja kupiła mi nowe ubrania i dała trochę pieniędzy, żebym mogła normalnie żyć, przynajmniej na początku. W ciągu dnia studiowałam, a wieczorem pracowałam w małej kwiaciarni.

Kilka miesięcy później przypadkowo poznałam Michała. Zaczęliśmy rozmawiać, a później umawiać się na randki. Wszystko byłoby dobrze, ale z jakiegoś powodu zawsze prosił mnie, żebym nie mówiła jego matce o naszym związku. Oczywiście pytałam go dlaczego, ale odpowiadał tylko żartami.

Kilka miesięcy później poprosił mnie, żebym się do niego wprowadziła. Moi rodzice kupili mu mieszkanie, zanim zaczęłam studiować. Wprowadziłam się do niego i rzuciłam pracę, bo Michał powtarzał mi, żebym skupiła się na studiach i dała mu zarobić.

Popularne wiadomości teraz

Anna prawie zemdlała, gdy zobaczyła kochankę swojego męża na sali porodowej, ale nie była zdezorientowana

„Michał, nareszcie jestem w ciąży”: krzyczał głośnik telefonu, a obok mnie siedziała moja żona

„Przez pięć lat myślałam, że mój mąż już nie żyje, ale pewnego dnia prawda wyszła na jaw: dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej"

„W pierwszych miesiącach po porodzie marzyłam, że ktoś zabierze syna, ale dwadzieścia lat później zdałam sobie sprawę, jak bardzo zgrzeszyłam”

Żyliśmy tak przez rok, a potem zaszłam w ciążę. Od tego momentu Michał nie mógł już dłużej ukrywać naszego związku. Poszedł do swoich rodziców, aby powiedzieć im dobrą nowinę, ale wrócił bardzo zdenerwowany.

Okazało się, że jego rodzice byli kategorycznie przeciwni naszemu małżeństwu. Oczywiście zdecydował się zrobić to po swojemu, ale poczułam się urażona, że tak bliscy mi ludzie nadal uważają, że jestem taka sama jak moi rodzice.

Półtora miesiąca przed narodzinami dziecka, kiedy Michał był w pracy, do naszego domu przyszła Maja. Otworzyła drzwi swoim kluczem i od progu zaczęła krzyczeć, kto tu rządzi, kto uważa się za najmądrzejszego.

Moja teściowa weszła do mieszkania, zobaczyła mnie i powiedziała, że to jasne, że mój syn nie kłamał na temat ciąży. Powiedziała, że ma dobrą pracę i że postanowiła zrujnować życie swojego syna.

Po prostu jej nie poznałam. Zawsze była taka miła i słodka, a teraz była taka zimna i zła. Rozumiałam, że wyciąga wnioski z zachowania moich rodziców, ale ja nimi nie jestem i ona o tym wie.

Zapytałam teściową, dlaczego tak mnie traktuje, a ona wykrzyczała, że nie mam sumienia, że wtrącałam się w życie jej chłopaka i postanowiłam je zrujnować! Miał już narzeczoną, a potem pojawiłam się ja i wszystko zrujnowałam. A teraz postanowiłeś wykorzystać dziecko, żeby go zatrzymać. Powiedziała, że na to nie pozwoli. Kazała mi spakować rzeczy i wyjechać z nią dzisiaj. Wynajmie mi mieszkanie. I odda moje dziecko swoim przyjaciołom.

Powiedziała to moja teściowa i wyjęła z torebki kopertę z pieniędzmi. Zalałam się łzami i zamknęłam drzwi od środka. Postanowiłam nic nie mówić Michaiłowi o ofercie jego matki. Po prostu nie mogłam zrozumieć, jak mogli oddać własnego wnuka obcym ludziom.

Półtora miesiąca później urodziłam pięknego chłopca. Wszystko byłoby dobrze, ale moja teściowa nigdy nas nie odwiedziła i zdołała tak wkręcić Michała, że ten sześć miesięcy później złożył pozew o rozwód.

Teraz zostałam sama z małym dzieckiem w ramionach. Musiałam wrócić do domu, do rodziców. Oczywiście nie pomogli mi w żaden sposób, ale przynajmniej miałam własne mieszkanie. Nigdy więcej nie widziałam Michała ani jego rodziców. Nie wiem, jak można zrobić coś takiego własnemu dziecku. Nie zrobiłem im nic złego...

Pisaliśmy również o: „Anna przyjechała odwiedzić matkę, ale jej dom został zburzony dawno temu, a matka nie żyje”