Rozumiem, że bardzo potrzebuję teraz mojego wnuka i syna.
Przez cały ten czas miałam w głowie tylko jedno pytanie: jak mogła zostawić własne dziecko?
Nie mogłam nosić dziecka pod sercem przez dziewięć miesięcy, a potem zostawić je, bo było chore. Mój syn ożenił się jako dorosły mężczyzna - w wieku 39 lat.
I na żonę też wybrał dojrzałą kobietę, a Marta miała już wtedy 36 lat. Świętowaliśmy ich ślub w przyjaznym rodzinnym gronie, a dwa lata później Marta zaszła w ciążę.
To była jej pierwsza ciąża, więc wszyscy bardzo się martwiliśmy. Mój syn opiekował się Martą i towarzyszył jej nawet podczas porodu. Lekarze powiedzieli nam, że chłopiec jest chory i ta choroba będzie mu towarzyszyć przez całe życie.
„A potem wydarzyło się coś romantycznego. W wieku 45 lat zakochałam się w mężczyźnie starszym o 14 lat. Ale najdziwniejsze – moja ciąża.” Z życia
„Dostałam mieszkanie od babci. Rodzina wymaga, żebym oddała je starszej siostrze, bo ona go potrzebuje. Czuję się, jakby mnie okradziono”: studentka
„Moja żona postanowiła mnie zdradzić, myśląc, że się o tym nie dowiem, ale było dokładnie odwrotnie: nie chciałam, żeby tak się stało”
Czym jest mumia znaleziona w rosyjskiej kopalni? Tajemnica Tisulskiej księżniczki
Byliśmy zszokowani tą wiadomością, a Marta zamknęła się w sobie. W dniu wypisu synowa powiedziała, że oddaje dziecko, bo nie chce wychowywać chorego dziecka. Próbowałam z nią rozmawiać, ale nie dała się przekonać.
Potem zaczęłam rozmawiać z synem. Próbowałam mu powiedzieć, że to jego własna część, jedyny syn, o którym marzył od tak dawna. Czy naprawdę by go zostawił? Jakie życie czeka go bez miłości i opieki? Co więcej, dzieci przynoszą rodzicom tylko radość.
Nie spałam całą noc i myślami byłam przy wnuku. Wciąż myślałam, że synowa podjęła spontaniczną decyzję i że uda nam się ją przekonać. Zdecydowaliśmy z synem, że bierzemy dziecko. I wtedy Marta zrobiła z tego prawdziwą aferę.
Powiedziała, że nie będzie wychowywać tego dziecka. Nie wzięliśmy jej słów pod uwagę, tylko po prostu zabraliśmy chłopca do domu. Synowa w ogóle nie zbliżała się do małego Adama. Potem spakowała swoje rzeczy i wyjechała.
Byliśmy w szoku, ale nigdy nie żałowaliśmy naszej decyzji. Andrzejowi jest teraz bardzo ciężko, a ja staram się go wspierać i pomagać mu we wszystkim.