W rzeczywistości prawie wszyscy młodzi ludzie tak robili, ponieważ w wiosce nie było perspektyw ani pracy.
W mieście Joanna studiowała ze swoim chłopakiem Andrzejem. Nawiasem mówiąc, pochodził on z jej wsi. Po studiach dostała pracę w firmie meblarskiej, gdzie Andrzej pracował już jako kierowca.
Ogólnie wszystko układało się bardzo dobrze. Wynajęli razem mieszkanie i nawet chcieli się pobrać, a Joanna zaszła w ciążę. Jednak wypadek zniweczył wszystkie ich plany. Andrzej miał straszny wypadek i zginął na miejscu.
Była przytłoczona żalem, ale musiała się pozbierać i pomyśleć, co dalej. Życie w dużym mieście z dzieckiem, w wynajętym mieszkaniu i bez pracy było po prostu niemożliwe. Joanna postanowiła wrócić do domu, urodzić dziecko, a następnie wrócić do miasta, jeśli to możliwe. Tak też zrobiła, ale rodzice nie wpuścili jej nawet za próg.
Joanna płakała z rozpaczy. Co robić? Dokąd iść? Jej przyjaciółka Marta zaproponowała, że podwiezie ją do miasta, ponieważ miała tam interesy. Dziewczyny zaczęły rozmawiać i Joanna opowiedziała im o wszystkich swoich kłopotach.
Joanna poczuła się beznadziejnie i pomyślała, że mogłaby oddać dziecko do sierocińca. Jej przyjaciółka zasugerowała, by poszła do teściowej, ale ta powiedziała, że nie sądzi, by było to dziecko jej syna.
Przyjaciółka nalegała, aby poszły do domu teściowej. Trudno było Joannie przyznać się do wszystkiego, ale zebrała siły i powiedziała jej. Kobieta spojrzała na nią i rozpłakała się.
Powiedziała, że myślała, że jest sama na tym świecie. Jej mąż zmarł wcześnie, a teraz straciła syna. Myślała, że nic jej nie zostało i chciała odejść z tego świata. I wtedy otrzymała tak wspaniałą wiadomość.
Teściowa powiedziała Joannie, żeby się nie martwiła, będzie tu z nią mieszkać, będą go razem wychowywać, a potem, jeśli będzie chciała wyjechać do miasta, będzie mogła zostać, miała emeryturę, jakoś będą żyć.
Tak to bywa: twoi rodzice cię wyrzucają, ale inni ludzie przyjmują cię jak własne dziecko!