Młoda i naiwna dziewczyna, którą wtedy byłam, nie bała się różnicy wieku. Wręcz przeciwnie, postrzegałam tego dobrze wychowanego i inteligentnego mężczyznę jako źródło ochrony i bezpieczeństwa.
Ogólnie rzecz biorąc, moje życie nie było wtedy najlepsze. Mogę powiedzieć, że zostałem sierotą, a moi rodzice wciąż żyli. Nikt się o mnie nie troszczył poza tym mężczyzną.
Moja matka dużo piła, a ojciec opuścił rodzinę, gdy byłam mała. Jedyną osobą, która choć trochę się o mnie troszczyła, była moja babcia. Pod każdym innym względem moje życie układało się źle.
Po tym, jak poznałam Donalda, spotykaliśmy się tylko przez kilka miesięcy, zanim zdecydował się wyjechać do pracy. Powiedział, że pieniądze są trudne do zdobycia, więc musieliśmy znaleźć sposób na rozwiązanie tego problemu. Nie obiecał mi góry złota. Małżeństwo nie wchodziło w grę. Pożegnaliśmy się i zapomnieliśmy o tym.
Po jego powrocie próbowaliśmy ponownie odbudować nasz związek. To był trudny miesiąc beznadziejnej zazdrości i skandali z jego strony. Nie mogłam tego znieść. Zdecydowałam, że nie stworzymy rodziny.
W tym samym czasie poznałam jego przyjaciela i zaczęliśmy się spotykać. Teraz zdaję sobie sprawę, jaka byłam podła i że to był wielki błąd. Nawiasem mówiąc, nic z tego nie wyszło.
Wróciłam więc do mojego byłego chłopaka. Gdzie indziej mogłabym pójść? Widywaliśmy się od czasu do czasu i często wszystko znowu kończyło się skandalami. Musiałam tak cierpieć przez cały rok.
Potem dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Zrozumiałam, że nic dobrego nie spotka ani mnie, ani mojego dziecka, zwłaszcza w domu moich rodziców, przy takiej matce.
Spakowałam swoje rzeczy. Zadzwoniłam do drzwi Donalda. Powiedziałam mu, że spodziewam się dziecka, więc musi się ze mną ożenić. Tak naprawdę nie chciał mieć rodziny. Ale zaczęłam go straszyć sądem i alimentami, więc w końcu się zgodził.
Dopiero po ślubie dowiedziałam się, że mój ukochany ma już dzieci z pierwszego małżeństwa. Dlatego tak bardzo zaprzeczał nowym alimentom, że zgodził się na ślub. Oczywiście życie z kimś, kogo się nie kocha, było zarówno frustrujące, jak i trudne.
Ciągle się kłóciliśmy, a gdy tylko nabierało to niesamowitego tempa, wychodził z domu. Unikał rozmów. Nie chciał niczego naprawiać.
Dlaczego się pokłóciliśmy? Byłam zmęczona jego wiecznymi kazaniami. Mój mąż zawsze obwiniał mnie o wszystko: wydaję dużo pieniędzy, nie sprzątam dobrze, nie umiem gotować. Miałam tylko 18 lat, co mogłam wtedy zrobić?
Babcia pomagała mi przy dziecku. Jakoś wszystko przetrwaliśmy.
Potem dowiedziałam się o drugiej ciąży. Minęło już sześć lat małżeństwa. Właśnie przeprowadziliśmy się do mojego mieszkania, a mama kupiła dom daleko od nas. Ale w rodzinie nic się nie zmieniło. Mój mąż nadal przeklinał, oskarżając mnie o niewierność, której nie wiedział skąd się nabawił. A ja to znosiłam, bo nie miałam dokąd przed nim uciec.
Kiedy urodziło się moje drugie dziecko, dowiedziałam się, że jesteśmy po rozwodzie. Wszystko odbyło się bez mojej zgody. Donald ma wielu wpływowych przyjaciół, więc nie był to dla niego problem. To był szok. Kiedy zapytałam go, dlaczego mi to zrobił? Odpowiedział, że za to, że mnie zdradzał. Powiedział, że kiedy pracował za granicą, zdradzałam go z jego przyjacielem.
Cóż, tak, to się stało. Ale nie byliśmy wtedy małżeństwem. On też niczego mi nie obiecywał. Pojechał do pracy i tyle. Zdradzałam go poza małżeństwem.
Gdy ta prawda wyszła na jaw, życie stało się jeszcze bardziej nie do zniesienia.
I tak to trwało przez kolejne 4 lata udręki. Jeśli wracałam późno do domu, zawsze czekał na mnie skandal. Musiałam bać się wszystkiego: dodatkowego kroku, jaskrawego makijażu, krótkiej spódniczki, spaceru z przyjaciółmi. W ten sposób mój mąż zastąpił mi matkę i ojca.
Pewnego dnia przekroczyłam granicę. Otwarcie zdradziłam Donalda. Następnego dnia zaczął na mnie naciskać i musiałam mu wszystko powiedzieć. Bardzo go to rozzłościło. Nigdy w życiu nie płakałam tak bardzo, jak wtedy. Na kolanach błagałam go, by mi wybaczył.
Donald nie porzucił dzieci. Ale mnie też nie mógł wybaczyć. Musiałam nawet przeprowadzić się do innego miasta, aby nic nie przypominało mi o mojej zdradzie. Ale to też nie pomogło.
Niecałe sześć miesięcy później mój mąż znalazł sobie inną. Potem po cichu wrócił do domu, spakował swoje rzeczy i powiedział, że mnie zostawia. Jak mogłam mu zaprzeczyć po tym, co zrobiłam?
Zostałam więc sama z dwójką dzieci. Mieszkałam w obcym mieście w wynajętym mieszkaniu. Przez miesiąc błagałam Donalda, żeby wrócił. Ale nic nie pomagało.
Musiałam się z tym pogodzić. Przeprowadziłam się do innego mieszkania, żeby nawet nie wiedział, gdzie mieszkamy, zablokowałam numer i próbowałam zacząć wszystko od nowa.
Wtedy w moim życiu pojawił się Adam. Był właścicielem mieszkania, do którego się przeprowadziłam. Jakoś zaczęliśmy rozmawiać i częściowo opowiedziałem mu o przygodach, które przeżyłem. Potem zostaliśmy przyjaciółmi. Czasami Adam pomaga mi przy dzieciach. Może wykonywać męskie prace w domu, ale nic więcej.
Powoli zaczęłam zmieniać swoje życie, ale pewnego dnia Donald znów zapukał do moich drzwi. Znalazł mnie i dzieci i często przychodził w odwiedziny. Powiedział, że chce przywrócić wszystko do poprzedniego stanu. Był nawet gotowy zostawić swoją nową dziewczynę. Potem dowiedział się o Adamie i znowu zaczął robić skandale.
Jego wieczna zazdrość wciąż mnie prześladuje. Przez jego presję muszę przyznać, że miałam coś z każdym mężczyzną, z którym mnie widział. Nie chcę mu zaprzeczać, bo to tylko rozzłości Donalda. W ten sposób okazało się, że jestem kobietą, która sypia z pierwszym napotkanym mężczyzną.
Przez kolejny rok Donald żył dla dwóch rodzin. Obiecał im, że wkrótce wszystko się zmieni. W tym czasie po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że kocham go mimo wszystko. Dla dobra dzieci chciałam, żeby wrócił. Nawet jeśli nasze wspólne życie przysporzyło mi tyle cierpienia.
W końcu Donald wrócił. Nadal obwiniał mnie o wszystko. Teraz oddałam mu wszystkie zarobione pieniądze. Chciał założyć własną firmę. Zrobiłem dla niego wszystko, co mogłem, ale nigdy mi nie podziękował.
Pewnego razu wyjechał do swojej matki na trzy miesiące. Musiałam sama nosić wodę do domu, wieszać ubrania na mrozie i przeziębiłam się. Rozwinęły się u mnie komplikacje jak u kobiety. Skonsultowałam się z lekarzem, kupiłam tabletki i zostałam wyleczona.
Kiedy wróciłam do domu, Donald znalazł je w mojej szufladzie. Znowu się pokłóciliśmy. Znowu byłam rozwiązłą i niewierną kobietą. Nigdy nie udało mi się udowodnić temu mężczyźnie, że było to powikłanie hipotermii. Donald ma w głowie tylko jedno: byłam z kimś, złapałam wirusa i go leczyłam.
Teraz dla mojego ukochanego jestem nikim. Nie waha się obrażać mnie przy dzieciach, poniżać i obrzucać błotem. A ja to znoszę. Jesteśmy razem od 14 lat. Gdzie mogę teraz pójść? Przyzwyczaiłam się do tego. Zaakceptowałam to. Jasne jest, że moje życie nie jest tak piękne, jak sobie wymarzyłam. Mój jeden błąd i trudny charakter mojego męża zrujnowały nasze życie rodzinne.
Chciałabym odejść, ale boję się o moje dzieci. Nie będę w stanie sama postawić ich na nogi. Nie mam nawet dokąd pójść. I nie zostawię moich dzieci z takim ojcem. Kto wie, co zrobi jutro.
Teraz Donald wrócił do pracy, ale to nie znaczy, że skandale ustały. Dzwoni do mnie 100 razy dziennie i beszta mnie przez telefon. Oskarża mnie o ponowne zdrady i wspomina przeszłość.
Nie wiem, co będzie dalej. Ale myślę, że żadne z nas nie będzie w stanie długo tego znieść.