Ale mąż powiedział żonie. Czuł się niekomfortowo. Nie chciał się komunikować.
Wera była zła i zdenerwowana. Faktem jest, że bardzo pomogła temu przyjacielowi. Nie przyjaciółce; przyjaciółce, byłej koleżance. Była w trudnej sytuacji, pożyczała pieniądze, ludzie jej pomagali, zapraszali na wakacje, witali w domu; Wera chciała ją jakoś pocieszyć, ogrzać.
I udało jej się. Wąż na piersi.
Zerwała ten związek. Ale ta kobieta zaczęła ją oczerniać. Nie oddała mi pieniędzy. Co oczywiście było do przewidzenia. Wera bardzo się martwiła. Nie z powodu pieniędzy, ale z powodu niskiego poziomu.
Ale nie zareagowała. Chociaż w jej duszy pozostał odcisk. Przez dziesięć lat Wera pamiętała to upokorzenie. Kiedy sobie o tym przypomniała, poczuła falę gniewu. Przyjaciele opowiedzieli jej o tej kobiecie.
Zrobiła to samo innej przyjaciółce. A w pracy wystawiała wszystkich... Ale to było jak woda po gęsi! Poznała spokojnego mężczyznę i przeprowadziła się z nim do innego miasta. Uciekła. I dalej oczerniała. Była bardzo towarzyską kobietą.
Mijały lata. Życie toczyło się dalej. Mieli wnuki, zbudowali dom i żyli dobrze. Ale Wera codziennie wspominała tę historię. Serce jej się ściskało. Przez dziesięć lat nie mogła zapomnieć. I skrycie pragnęła zemsty. Bumerangu. Jakiejś kary! Źli ludzie muszą być odpowiedzialni za złe czyny, prawda?
Pewnego dnia znalazłam stronę tej kobiety w Internecie. Trzymałem ją przez dziesięć lat. Ale nie mogłam się oprzeć, żeby jej nie znaleźć. Chciałam wszystko napisać, pozbyć się złości.
I zobaczyła zdjęcie: pozbawioną brwi, zmęczoną twarz chorej osoby. Na początku nie rozpoznała swojej dawnej przyjaciółki. Zdziwiła się: dlaczego na stronie jest gruba, niezdrowa staruszka? Kim ona była?
A potem ją rozpoznała. Ta dawna przyjaciółka siedziała na starej sofie w nieposprzątanym pokoju. I to jest prawdopodobnie jej najlepsze zdjęcie. Znowu zamieściła je na stronie...
A Wera niczego się nie dowiedziała. Do mnie też nie napisała. Robić jej wyrzuty, grozić bumerangiem, upominać... Bała się. Czuła się źle, z ciężkim sercem. Chociaż nic nie zrobiła, tylko przez dziesięć lat zadręczała się wspomnieniami i złością.
Czasami rzeczy dzieją się same. A czasami noszenie w sobie gniewu jest bezcelowe i szkodliwe. Wypalasz tylko swoją duszę i zatruwasz swoje życie.
Musisz działać natychmiast, jeśli to możliwe, aby się chronić. A potem zaangażować się w proces swojego życia; żyć. Oddychać. Kochać. Tworzyć. I nie oglądać się za siebie.
Nie zobaczysz tam nic dobrego. I nie powinieneś oglądać się za siebie co minutę ze złością i niepokojem. Wtedy zobaczysz i będziesz wiedział. Ale lepiej nie widzieć i nie wiedzieć, chyba że chodzi o ostateczne prawdziwe zło. Jeśli tego potrzebujesz, zostanie ci pokazane, co stało się z tym, który zadał ci ranę. Jeśli nie potrzebujesz, nie pokażą ci tego.
Najważniejsze to nie niszczyć się gniewem i wspomnieniami. To naprawdę ważne.