Ale nie chce też zabrać syna do siebie, ponieważ ma nową żonę w ciąży. Powiedział, że skoro jestem matką, powinnam w pełni poświęcić się wychowaniu dziecka, a nie układaniu sobie życia osobistego.

Nadal nie rozumiem, jak to się stało, że poślubiłam tę postać. Nie wykluczam hipnozy, bo to był ewidentnie jakiś rodzaj szaleństwa. Od pierwszych dni wszystko się cofało. Gdyby nie namowy mojej mamy i teściowej, nie przetrwalibyśmy tych dwóch lat.

Teraz wspominam to małżeństwo jako rodzaj domowej tragikomedii. Jedyne dobre rzeczy, które pozostały mi z tamtych dni, to mój syn i nieskrępowany optymizm. Mój syn, teraz prawie sześcioletni, jest czasami zaszczycony obecnością ojca, ale myślę, że wkrótce to wszystko się skończy, ponieważ jego nowa żona spodziewa się dziecka, a mój były mąż nigdy nie był znany z wielozadaniowości.

Nie potrzebuję od niego nawet alimentów, od czasu do czasu coś płaci, ale o nic go nie proszę. Nie chcę ponownie komunikować się z tym skandalicznym obywatelem.

Nawet kiedy widzi dziecko, zabiera je od matki, z którą normalnie się komunikujemy i która widuje wnuka znacznie częściej niż jego własny ojciec.

Popularne wiadomości teraz

"Daniel przywiózł Martę do domu z noworodkiem, teściowa nawet nie wyszła ze swojego pokoju. „To nie jest twój syn zapytaj gdzie się włóczyła”: z życia

„Witaj córeczko, jak się masz. Och, przepraszam, nie będę przeszkadzać”. Dzieci ignorowały Marię, a rano zadzwoniono ze szpitala”: z życia

"Każdego ranka na okno kuchenne przylatuje wrona. Każdego poranka próbuje dostać się do mojego domu. Może ma dla mnie jakieś wieści": z życia

„Niepotrzebna żona. Piotr odszedł od Lary, nie chciał wrócić. U niej zaczęło się normalne życie – wreszcie dla siebie. Dzięki Bogu jest syn”: z życia

Jesteśmy rozwiedzeni od około pięciu lat, a na początku z całego serca wbijał mi to do głowy. Chciał wszystkim udowodnić, jakim jest złotym i troskliwym ojcem, ale wybrał bardzo dziwny sposób, żeby to zrobić - kłócić się ze mną o wszystko i zaprzeczać wszelkim moim działaniom.

Źle ubrałam dziecko, w ogóle nic nie robię itd. Kiedy pytałam go, dlaczego nie podał go do sądu, skoro byłam taka zła, wybałuszał oczy i mówił: „Ale ty jesteś matką, kto by mi oddał dziecko”. Logika jest zabójcza.

Potem zaczął własne życie i jego pracowitość w wychowywaniu syna i mnie sprowadzała się do rzadkich skandali. Była jedna kobieta, potem druga, a potem poszedł nawet do urzędu stanu cywilnego, choć podczas rozwodu pluł i przeklinał.

Nie obchodziło mnie jednak, czy teściowa opowiedziała mi te wszystkie nowiny, kiedy przyjechała odwiedzić wnuka, czy ja go do niej przyprowadziłam. Dlaczego potrzebowałam tych informacji, nadal nie wiem, ale regularnie otrzymywałam raporty.

Nie spieszyło mi się do powrotu pod jarzmo. Poszłam do pracy, znów dzięki mamie i teściowej, które były moim kołem ratunkowym przy synu, i zaczęłam znów interesować się życiem, przyzwyczajać do wolności. A miałam dość problemów domowych, więc nie chciałam pędzić w poszukiwaniu mężczyzn.

Wszystko wydarzyło się nieco ponad rok temu samoistnie na przyjęciu urodzinowym koleżanki. Tam poznałam młodego mężczyznę, z którym najpierw miło spędziłam czas na spacerze w parku z synem, potem on zaczął u mnie nocować, a następnie zamieszkaliśmy razem na stałe. Poprosił mnie o rękę, za miesiąc bierzemy ślub, napisaliśmy już oświadczyny.

Mój narzeczony dobrze dogaduje się z moim synem. Moje dziecko nie jest konfliktowe i towarzyskie, więc całkiem dobrze zaakceptowało nowego mężczyznę. Nie zmuszałam go do nazywania go tatą, bo mój syn ma już ojca. Nie robiłam tajemnicy z naszego związku z nim, ale też nie chciałam go za bardzo rozgłaszać, bo szczęście lubi ciszę.

Ale w rozmowach mojego syna często pojawiało się imię mojego narzeczonego, ponieważ spędzali razem dużo czasu, bawiąc się, spacerując, czytając i robiąc coś. Początkowo mój były mąż nie zwracał na to uwagi, ale pewnego dnia postanowił dowiedzieć się, kim był ten często wspominany wujek, a mój syn bez wahania powiedział, że to narzeczony jego matki.

Tego samego dnia mój były przyszedł do mojej pracy. Wypiął pierś i zażądał, żeby żaden podejrzany wujek nie kręcił się przy jego synu, bo dziecko ma ojca. Bardzo sporadycznie, ale ma.

Odpowiedziałam, że mój wujek nie jest podejrzanym wujkiem, tylko mój narzeczony i prawie mąż. Dobrze dogadują się z synem, nie ma on nic wspólnego z ojcem, więc nie ma się czym martwić. Ale mój były uważał inaczej, upierając się, że dziecko nie powinno być niepokojone i chronione przed komunikacją z moimi mężczyznami.

Rozbawiła mnie ta rozmowa i zapytałam, czy to oznacza, że chce zabrać mojego syna do siebie. Nie ma tam żadnych podejrzanych wujków, tylko zaufana ciotka. Mój były spojrzał na mnie i powiedział, że nie może go zabrać do siebie, bo jego żona spodziewa się dziecka.

- Więc jakie jest nasze jedyne wyjście?

- Musisz wyrzucić tego człowieka, twój syn ma ojca, to wystarczy. I nie pozwolę innym mężczyznom go wychowywać.

To proste jak nikiel - wyrzucić go. Dlaczego on ma prawo założyć nową rodzinę, a ja nie? I bardzo mnie interesuje, co to znaczy próbować czemuś „zapobiec”.

Pisaliśmy również o: „Spotkałam interesującą kobietę z psem w windzie i zaczęłyśmy rozmawiać: „Dobro się mnoży”