Mój mąż i ja tęskniliśmy za dziećmi. Przez długi czas nie mogłam zajść w ciążę, mój mąż miał problemy zdrowotne. Ale po długim leczeniu zdarzył się cud i urodził się nasz syn. Dwa lata później dowiedziałam się, że znów jestem w ciąży. Mój mąż był wniebowzięty, ponieważ teraz miał zarówno syna, jak i córkę.

Teraz, wraz z narodzinami dwójki dzieci, nasze wydatki materialne naturalnie wzrosły. Dlatego mój mąż musiał znaleźć drugą pracę, aby nasze dzieci niczego nie potrzebowały. Widziałam, jak bardzo był zmęczony i starałam się poświęcić Olegowi jak najwięcej czasu, wsparcia i litości przy dwójce dzieci.

Moim zadaniem było zostać z synem i córką od rana do nocy, jednocześnie wykonując wszystkie prace domowe. Wiele osób, głównie mężczyzn, powie, że to nie jest praca, a ja siedzę w domu i nic nie robię. Ale inne kobiety, zwłaszcza matki na urlopie macierzyńskim, zrozumieją mnie, bo to naprawdę ciężka praca.

Wstawałam o szóstej rano, mimo że kładłam się spać o pierwszej, a poza tym budziłam się kilka razy w nocy, żeby nakarmić córkę. W ciągu dnia byłam jak wyciśnięta cytryna, ale mimo to starałam się wypełniać swoje obowiązki. Był czas, kiedy córka ząbkowała i nie dawała mi spokoju, nie pozwalając na nic, więc nie miałam czasu posprzątać i ugotować obiadu przed powrotem męża do domu.

Na początku Adam był temu przychylny, ale później zauważyłam jego niezadowolenie. W końcu ten stan rzeczy doprowadził do kłótni i nieporozumień w naszej rodzinie.

Popularne wiadomości teraz

"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia

Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża

Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie

NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!

Mój mąż zaczął narzekać, że dom jest zawsze brudny, nie ma nic do jedzenia, pranie nie jest wyprasowane i ogólnie nie spędzam z nim wystarczająco dużo czasu.

- Co ty robisz przez cały dzień?" - zapytał mnie.

Byłam oburzona takimi stwierdzeniami na mój temat. Próbowałem jednak spokojnie wyjaśnić, że nie zawsze jest możliwe wykonywanie jakiejkolwiek pracy z małymi dziećmi, a ja nie mam żadnych pomocników. Ale Adam zdawał się mnie nie słyszeć.

Kiedy pewnego wieczoru wrócił do domu z pracy, zaczął się kłócić:

- "Co zjemy na kolację?", zapytał.

- "Nie miałam czasu nic ugotować, bo poszłam z dziećmi do kliniki" - odpowiedziałam. "Musiałam więc zamówić pizzę, która powinna być już dostarczona".

- "Znowu każesz mi jeść kupione w sklepie bzdury!" - mój mąż zaczął się oburzać. "Kiedy zamierzasz zacząć mnie odpowiednio karmić?".

- Czy jutro nie masz przypadkiem wolnego? - zapytałam tak spokojnie, jak to tylko możliwe, powstrzymując emocje. - Cóż, będziesz mógł posiedzieć z dziećmi, a ja posprzątam i ugotuję coś smacznego.

- "Właściwie to jutro planowałem dobrze się wyspać, a potem pójść z chłopcami do łaźni" - powiedział mój mąż bez mrugnięcia okiem.

Byłam oburzona do głębi. Zamiast spędzić czas z rodziną i trochę pomóc, mój mąż zamierzał uciec od nas do swoich przyjaciół!

- Nie, moja droga!" Nie mogłam tego znieść. "Zostaniesz w domu i będziesz mi pomagać!

- Nie ma mowy - odparł mój mąż - pracuję i zasługuję na dzień wolny.

- A ty myślisz, że ja nic nie robię?" - krzyknęłam. "Przynajmniej dobrze śpisz w nocy, a ja nie pamiętam, kiedy ostatnio się wyspałam!

- Twoim zadaniem jest zostać z dziećmi i zajmować się domem, a nie robisz nawet połowy z tego" - oskarżył mnie Adam.

Łzy popłynęły mi z oczu. Stałam tam, próbując coś powiedzieć w odpowiedzi. Myśli kłębiły mi się w głowie. Chciałem rzucić wszystko i uciec od tego wszystkiego. Ale doskonale wiedziałam, że w pokoju obok czekały dzieci, które mnie potrzebowały.

- Możesz robić, co chcesz - powiedziałam kamiennym głosem - a jeszcze lepiej będzie, jeśli spakujesz swoje rzeczy i wyjedziesz. Nie zamierzam żyć z mężczyzną, który nie ceni ani mnie, ani mojej pracy.

Ocierając łzy, odwróciłam się i poszłam do dzieci. W tym momencie moja ukochana i droga osoba stała się dla mnie obca.

Pisaliśmy również o: „Spotkałam interesującą kobietę z psem w windzie i zaczęłyśmy rozmawiać: „Dobro się mnoży”