Nie chodzi o to, że źle nam się tu żyło. Po prostu ani jemu, ani mnie nie podobała się praca. Musieliśmy żyć z czynszu. Nic nas tu nie trzymało. Chciałam zacząć od zera, a w większym mieście jest na to więcej możliwości.
Zanim się przeprowadziłam, kilka razy widziałam matkę mojego chłopaka. Wydawała mi się pogodną i bardzo aktywną kobietą. Moja teściowa nie może usiedzieć w miejscu. Zawsze wstawała, żeby coś komuś podać, położyć lub przynieść.
A potem się przeprowadziliśmy. Nowe miasto, inne tempo życia. Dodatkowo musieliśmy się zadomowić w nowym miejscu, znaleźć pracę. Przez kilka miesięcy nawet nie odwiedziliśmy naszej małej ojczyzny. Z rodzicami komunikowaliśmy się tylko przez wideo.
Rok później, kiedy stało się oczywiste, że sprawy mają się coraz lepiej, moi rodzice zaoferowali nam pomoc w zakupie domu. Mój tata jest właścicielem małej firmy. Pomógł już mojemu starszemu bratu kupić mieszkanie, więc czuł się w obowiązku pomóc również swojej córce.
Ale mój ojciec dał tylko część pieniędzy, a na resztę wzięliśmy kredyt hipoteczny. W tym czasie byliśmy już małżeństwem. Wybraliśmy przestronne dwupokojowe mieszkanie w nowym budynku. I zaczęliśmy czekać na dzień, w którym w końcu przeprowadzimy się do własnego domu z wynajmowanego.
Kiedy dom został oddany i mieliśmy możliwość przeprowadzki, teściowa wzięła urlop w pracy. Kiedy była młodsza, dorabiała sobie bieleniem sufitów i tapetowaniem. Mama męża zapewniła nas, że pomoże nam w remoncie.
Teściowa żyje z pensji i nie ma innej możliwości pomocy. Być może czuła się trochę zawstydzona, że nie mogła zainwestować w mieszkanie tak jak moi rodzice.
My jednak bardzo chcieliśmy wprowadzić się na własne metry kwadratowe. Nie czekaliśmy więc na wakacje mojej mamy, zaczęliśmy przenosić nasze rzeczy jeszcze przed jej przyjazdem.
Kiedy przyjechała teściowa, mieszkaliśmy już w nowym mieszkaniu. Spaliśmy na dmuchanym materacu. W mieszkaniu było niewiele mebli. Nie było nawet trzeciego stołka dla teściowej. Mój mąż musiał stać, żeby mama mogła usiąść.
Teściowa przyniosła ze sobą ciasto. Siedzieliśmy w kuchni i rozmawialiśmy. Mama skończyła herbatę i poszła do łazienki pod pretekstem umycia rąk.
Mój mąż i ja siedzieliśmy w kuchni. Planowaliśmy plan pracy. Wybraliśmy już tapetę. Minęło dziesięć minut, a mama nie wyszła z łazienki. Minęło dwadzieścia minut, a mamy nadal nie było.
Kiedy minęło pół godziny, zacząłem się poważnie martwić. Może nie czuje się dobrze? Może była chora od ciasta, a nie każdy miałby odwagę się do tego przyznać. To dość krępujące krzyczeć do synowej i syna z toalety.
Po odczekaniu chwili postanowiłam cichutko zapukać do toalety teściowej i zaproponować jej absorbent. Sądząc po długości czasu spędzonego w łazience, teściowa nadal była pijana.
Wszystko okazało się jednak o wiele ciekawsze. Kiedy drzwi się otworzyły, znalazłam wszystkie moje tubki i słoiczki kremów na pralce. Teściowa zabrała je, bo przeszkadzały jej w myciu zlewu!
Okazało się, że wystawianie szczoteczek do zębów i innych wacików jest niehigieniczne. Woda pryska ze zlewu i dostaje się do środka. Musimy wszystko posprzątać!
Zaczęłam zapewniać mamę, że to tylko chwilowe. Przecież nawet nie przybiliśmy jeszcze żadnych półek. Później wszystko poukładamy. Teściowa przytaknęła i pobiegła dalej.
Tego wieczoru przestawiła wszystkie nasze nieliczne meble. Stół kuchenny, taborety, nawet jedyną szafę. Kazała mężowi ją przenieść. To było "nieergonomiczne".
Wpatrywałam się w męża, ale on tylko wzruszył ramionami, dając do zrozumienia, że możemy przenieść wszystko z powrotem po tym, jak moja matka wyjedzie.
Nie podobało mi się też tapetowanie i malowanie sufitów z teściową. Robiła wszystko po swojemu, nie zważając na to, że to my mamy tu mieszkać, a nie ona.
Wtedy zrozumiałam, że każda rodzina powinna mieszkać osobno. Teoretycznie znałam tę kobietę od prawie trzech lat, ale nigdy z nią nie mieszkałam i nie robiłam żadnych remontów.
Myślę, że gdybyśmy mieszkali gdzieś w pobliżu mojej teściowej, wszyscy byśmy się pokłócili, ale tak dobrze się dogadujemy. Dobrze jest mieć rozmowy wideo!