Próbowałam pracować w szkole i jako korepetytorka, ale zdałam sobie sprawę, że to nie dla mnie.

Praca manikiurzystki również nie jest granicą moich marzeń, ponieważ klienci są różni, podobnie jak rodzice uczniów. Niektórzy są nietaktowni, niektórzy histeryczni, niektórzy niezbyt rozmowni, ale są też odpowiedni.

Najważniejsze jest to, że w większości są zadowoleni z mojej pracy, więc moje dochody są przyzwoite.

Mój mąż Wiktor długo akceptował mój wybór. W końcu często ludzie, zwłaszcza zamężne kobiety, osiadają w domu, rozczarowani swoim zawodem. Ale ja nie straciłam rozumu.

- Jesteś taką mądrą dziewczyną - mawiał Wiktor - szybko zorientowałaś się, gdzie są pieniądze!

Popularne wiadomości teraz

"Nie ścielę łóżka, nie myję naczyń na czas, nie prasuję ubrań i nie wietrzę pokoju przed snem. Mnie to odpowiada, rodzinie też, a mamie nie": z życia

"Dzieci widziały jak rodzice przeklinali ale rodzina mimo to się nie rozpadła": rozważania pani na temat zasadności na przykładzie jej własnej rodziny

Dwie siostry urodziły identyczne bliźniaczki w odstępie kilku tygodni. Jak wyglądają te wyjątkowe dzieci

Poznaj TOP10 najbogatszych Polek według rankingu tygodnika Wprost

Ale jego matka, Anna, zaczęła uważać mnie za osobę trzeciej kategorii po tym, jak zmieniłam zawód. Nasze relacje stały się napięte, chociaż kiedy wyszłam za Wiktora, byłam dla niej niemal idealną synową.

- Okazało się, że zajęłaś miejsce kogoś innego. "Przez ciebie jakaś utalentowana przyszła nauczycielka straciła swoją szansę" - zbeształa mnie teściowa, gdy po raz pierwszy powiedziałam jej o nowej pracy.

- "Podczas studiów byłam pewna, że poświęcę się zawodowi nauczyciela! Uwielbiałam pracować z moimi siostrzeńcami i dziećmi sąsiadów. A potem się rozczarowałam! Tak, to się zdarza i nie powinnaś się tym zbytnio przejmować" - zaczęłam ją usprawiedliwiać.

- "Normalni specjaliści nie dostają się na studia z powodu ludzi takich jak ty", moja teściowa nadal była oburzona tym, że ukradłam komuś innemu miejsce finansowane przez państwo.

- "Wręcz przeciwnie, na naszej uczelni brakowało studentów" - zaśmiałam się.

- A jednak poszedłeś w złą stronę - Anna zacisnęła usta.

Później moja teściowa zasugerowała, że kiedyś zaakceptowała wybór syna ze względu na mój przyszły zawód nauczyciela. Po pierwsze, jej zdaniem nauczyciele mają wysoki charakter moralny.

Po drugie, zawód ten przyniósłby pewnego dnia korzyści rodzinie. Mając wielu przyjaciół w edukacji, byłbym w stanie podnieść poziom naszych przyszłych dzieci we wszystkich dyscyplinach bez poważnych inwestycji.

W końcu dla przyjaciół zawsze są ogromne zniżki! Mentalnie trzęsłem się ze śmiechu, gdy usłyszałem te wnioski. A na głos subtelnie dałem do zrozumienia, że Wiktor tak naprawdę nie potrzebuje jej zgody.

Później Anna porównała manikiurzystki do pracownic salonów masażu. Tych, którzy robią ci masaż.

- Czy w twoim salonie nie robią masażu? Bo słyszałam, że za to zamknięto salon. "Powinnaś zmienić pracę, nie chcemy mieć problemów z prawem" - powiedziała kiedyś moja teściowa kpiącym tonem.

Wyjaśniliśmy z Wiktorem, że salony piękności i te podejrzane lokale nie mają ze sobą nic wspólnego. Anna tylko wzdrygnęła się lekceważąco w odpowiedzi. Jakby to był wstyd mówić o mojej pracy na głos.

Wiktor bez końca śmiał się z rozumowania matki. W rezultacie kukułka dzienna pieje głośniej niż kukułka nocna, a mój mąż myśli teraz o mojej pracy w zupełnie inny sposób.

Najważniejsze jest to, że zajęło mi trochę czasu, zanim zdałam sobie sprawę z tego, co się dzieje. Wszystko zaczęło się bardziej niż zwyczajnie. Pewnego dnia Viktor znalazł na naszym laptopie moje zdjęcie ze studiów.

- "Ależ ty tu jesteś urocza! Uśmiechasz się promiennie, twoje oczy płoną.

- Tak, wtedy byłam naiwną dziewczyną, która wierzyła w świetlaną przyszłość" - zażartowałam.

Po chwili mój mąż zaczął mnie pytać, czy naprawdę nie żałuję odejścia z zawodu. W końcu podczas studiów mówiłam o tym z takim entuzjazmem.

- "Wiktor, co się z tobą dzieje? "Kiedyś nie przejmowałeś się zbytnio moimi perypetiami zawodowymi" - zdziwiłem się.

- Ale ja tylko pytam. "Zdarza się, że ludzie zaczynają żałować decyzji, które podjęli" - odpowiedział.

Wtedy domyśliłem się, że rozpoczął tę rozmowę nie z ciekawości. Postanowiłam jednak odłożyć wyjaśnienie tej relacji i postawienie kropki nad "i" na później, kiedy będę już w stu procentach pewna, skąd ten powiew stęchlizny.

Wiktor mówił dalej o tym, jak cudownie jest pracować jako nauczyciel lub korepetytor. Powtarzał słowa matki o korzyściach płynących z takiej pracy dla przyszłego dziecka, a także o złej reputacji mojego obecnego zawodu:

- "Czy ty rozumiesz, że piłowanie paznokci to nie jest praca? Z twoją bystrą głową mogłaś wybrać coś intelektualnego.

- Nie czuję wielkiej miłości do mojej pracy i pewnego dnia ją zmienię. Ale stanie się to dopiero wtedy, gdy zrozumiem, co chciałabym robić" - odpowiedziałam mężowi, kładąc nacisk na słowo "siebie".

- "Chciałabym, żeby stało się to wkrótce! W przeciwnym razie wstydziłbym się powiedzieć moim przyjaciołom, co robi moja żona" - Wiktor ponownie przemówił w słowach Anny.

- "Moja haniebna praca manikiurzystki wnosi wiele do naszego rodzinnego budżetu, więc powiedz mamie" - uśmiechnęłam się.

Mężczyzna zawstydził się, zdając sobie sprawę, że wiem, kto zrobił mu pranie mózgu. Do tej pory nie poruszył więcej tego tematu. Mam nadzieję, że tak pozostanie. Ponieważ pójście do pracy, której mój mąż i teściowa absolutnie nienawidzą, nie jest w moich planach.

Pisaliśmy również o: "Wybaczyłam mojemu ojcu, który zostawił moją matkę i mnie, mimo że było to dwadzieścia lat temu, a ona wciąż była na mnie zła"