Albo bardzo starych, albo młodych pijaków. Co oczywiście mi nie odpowiada. Obecnie, jak mówią, kobiety młodsze ode mnie mają prawdziwy problem ze znalezieniem kogoś nawet w mieście. A tym bardziej w głębi lądu.
Ale nie. Był tu jeden facet. Michał. Pewnie ci o nim opowiem, bo to też dorosły mężczyzna mniej więcej w tym samym wieku. Był singlem, ale nie było jasne, czy był żonaty. To znaczy, mieszkał z jakąś kobietą przez długi czas.
Ale nigdy nie zrozumiałem, czy byli oficjalnie małżeństwem. Widzisz, jestem kompletną nowicjuszką w związkach, miałam tylko mężczyznę. Dlatego nie wiem, jak prowadzić takie rozmowy z nową osobą. A Michał zawsze tylko żartował, gdy rozmowa schodziła na takie tematy.
Tak naprawdę to nie był mój pomysł, żeby się z nim spotykać. "Pomogli mi sąsiedzi z wioski. Wszyscy mówili mi, jak trudno byłoby kobiecie w moim wieku żyć samotnie, tylko z kotami w różnych pokojach. I że miał jedną rękę, która nie działała.
Co z tego, że doznał urazu w dzieciństwie? Ale osoba, która całe życie żyje z chorobą, zawsze może się dostosować, jakoś ją pokonać i nauczyć się z nią żyć. Co więcej, Michał pracował w lokalnej fabryce. Najwyraźniej naprawdę nauczył się używać jednej ręki. Cóż, nie miało to dla mnie znaczenia.
Po raz pierwszy zostałam mamą, nie rodząc dziecka. 'Co mnie obchodzą cudze dzieci. Niech to matki się o nie martwią' – mówiłam i nie wytrzymałam
Kot czy pająk? Kotek z rzadką chorobą genetyczną podbił serca użytkowników sieci (zdjęcie)
Na co swędzą dłonie? Presądy związane ze swędzeniem
3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy
Wiesz, kochałam mojego męża przez całe życie. Ale kiedy przeszedł na emeryturę, ogarnęła go depresja. Stres, smutne myśli. A co się robi na wsi, gdy jest się przygnębionym? Oczywiście pić. Nie ma innego wyjścia.
Inną rzeczą jest to, że kiedy zaczynasz pić, ta depresja tylko się pogarsza. Ale to dobrze znane błędne koło, nie pierwsze i nie ostatnie. Dzieci, dzięki Bogu, dorosły, więc cieszę się, że nie musiały widzieć ojca jako takiego... obcego.
Ogólnie rzecz biorąc, Michał zgodził się spotkać ze mną kilka razy, a ja byłam nawet ciekawa, do czego to może doprowadzić. Sama jestem staroświecką kobietą i zawsze staram się, by mój mąż był dobrze odżywiony i nie czuł się skrępowany. Kiedy więc zaprosiłam Michała do siebie, przygotowałam wcześniej sporo jedzenia. Nie jakąś mdłą owsiankę, ale najlepsze z najlepszych. Okazało się jednak, że nie wszystkim smakowało moje gotowanie.
Stałem przy kuchence przez pół dnia i byłem głodny. Ale pomyślałem, że uczciwie będzie zrobić to, co zawsze robiliśmy w święta: rano zjeść wszystko, co jest w lodówce, nabrać apetytu. Ale wieczorem kolacja będzie smaczniejsza. I można się zrelaksować. I znowu porozmawiać.
Michał okazał się jednak prawdziwym smakoszem. Spróbował kilku moich dań i był zachwycony. Jako kobieta czułam się trochę nieswojo. Byłam głodna i wiedziałam, co jest w menu. Nie byłam więc szczególnie nieśmiała. Chociaż jak można nie być nieśmiałym, jeśli gość nic nie je i tylko na ciebie patrzy?
Potem zaczęliśmy rozmawiać. Cóż, to znaczy jak. Michałowi nie podobało się, że wciąż trzymam zdjęcia byłego męża w najbardziej widocznych miejscach. I oto jestem, osoba, z którą mamy dzieci, z którą mieszkaliśmy tak długo, nie może nagle stać się dla mnie niczym.
A poza tym. To są tylko zdjęcia. Jeśli jesteś gościem i coś ci się nie podoba, to czy naprawdę grzecznie jest mówić, że coś ci się nie podoba w czyimś domu, tak po prostu, prosto w twarz? Myślę, że to po prostu brak szacunku dla siebie jako gospodyni.
Ale w tym momencie poszłam na ustępstwo wobec Michała. W końcu on nie wie, co myślę. Musimy się jakoś dogadać, przyzwyczaić do siebie. Dlatego milczałem. A nawet gdybym zaczął odpowiadać, to komu wyszłoby to na gorsze? Nikomu nie byłoby lepiej.
Potem nasza rozmowa zeszła na dzieci. Chwaliłem moje tak bardzo, jak tylko mogłem. Ponieważ jestem zadowolony z ludzi, na których wyrosły. Moja córka wyszła dobrze za mąż, teraz mieszka w mieście i nie zna smutku: jej mąż zapewnia jej wszystko.
Czy to nie powinno być ważne dla kobiety? A tym bardziej dla jej matki? Mój syn też się postarał, studiował i wyjechał w zupełnie inny rejon. Niestety, nie komunikujemy się tak często, jak bym chciała, ale wiem, że nic mu nie jest i to mnie uspokaja.
Michał zaczął narzekać na swojego jedynego syna. Wspomniał też, że do niego nie dzwonił ani nie pisał. A potem powiedział: "Moje dzieci mogłyby zostać ze mną, mam dużo miejsca. Ale rozumiem, że pisklęta prędzej czy później muszą wylecieć z gniazda. Tak więc i w tej kwestii nie osiągnęliśmy kompromisu.
I w końcu Michał powiedział, że mój dom jest duży, ale nie widzę żadnych remontów. A skoro mój były mąż nie zajął się tą sprawą, to szkoda, że dzieci nie pomagają. W tym momencie zaczęłam się złościć. Krytykujesz moje dzieci, a kim ty jesteś?
Nie trzymałam go przy sobie, chciałam się szybko pożegnać i zająć swoimi sprawami. Albo przynajmniej położyć się spać. To był ciężki dzień. Ale Michałowi udało się przemówić nawet tutaj: rozumiał, dokąd zmierzają sprawy, ale ponieważ "jesteśmy dorośli", nie chciał związku bez pieczątki w paszporcie. Mam wielu sąsiadów, jak oni na niego spojrzą? Jak będą na niego patrzeć? Więc zgodził się zostać moim mężem. Chociaż wydaje się, że nie mam wyboru.
Musiałam powiedzieć temu "panu młodemu" wszystko, co o nim myślałam. O zdjęciu, o dzieciach i o jego myślach. To było krótkie, ale głośne. Odszedł z uśmiechem. I nigdy więcej się nie widzieliśmy. Tak się traktuje człowieka z całego serca, a on w nie sra.
Nie radzę kobietom słuchać sąsiadów o ich życiu. To bezużyteczne, a podążanie za czyimś przykładem to zła decyzja. Lepiej nauczyć się żyć samemu, niż w dorosłym życiu znosić obcego faceta. I myślę, że będzie to lepsze dla twoich nerwów.
Może zainteresuje: "Całe życie marzyła o życiu nad morzem i w końcu jej marzenie się spełniło, ale nie była już z tego powodu szczęśliwa: ludzie się zmieniają"