Nazwijcie mnie tchórzem, ale odpowiedziałem, że mogę być kimkolwiek dla mojej ukochanej żony.

Zaczynaliśmy z Tatianą, kiedy nie mieliśmy nic. Oboje byliśmy studentami, mieszkaliśmy w akademiku i nie liczyliśmy na pomoc rodziców. Dziewczyna pochodziła z wielodzietnej rodziny, a moja matka chorowała, odkąd sięgam pamięcią.

Staramy się być rozsądni, nie podejmować pochopnych decyzji. Los sam popchnął nas do wczesnego małżeństwa, kiedy Tatiana zaszła w ciążę.

Nie miałem żadnych wątpliwości. Dziecko było moje, choć nieplanowane, to chciane. Bez względu na to, co ktoś mówił, zamierzałem się ożenić i zostać ojcem.

Na szczęście w akademiku przydzielono nam mały pokój jako parze małżeńskiej, mieliśmy też pewne ulgi. Niektórzy wykładowcy przymykali oko na moje nieobecności i zaliczali przedmioty.

Popularne wiadomości teraz

„A potem wydarzyło się coś romantycznego. W wieku 45 lat zakochałam się w mężczyźnie starszym o 14 lat. Ale najdziwniejsze – moja ciąża.” Z życia

Po raz pierwszy zostałam mamą, nie rodząc dziecka. 'Co mnie obchodzą cudze dzieci. Niech to matki się o nie martwią' – mówiłam i nie wytrzymałam

Kot czy pająk? Kotek z rzadką chorobą genetyczną podbił serca użytkowników sieci (zdjęcie)

Najmniejszy pies świata imieniem Toudi żyje w Polsce

Niestety, to nie pomogło. Nie mogłem pogodzić wykładów z dwoma pracami. Fizycznie nie miałem czasu na naukę, więc musiałem zrezygnować z uczelni.

Tatiana również chciała zabrać dokumenty, ale przekonałem ją, żeby tego nie robiła. Ktoś z naszej rodziny musiał zdobyć dyplom.

Aby żona mogła się uczyć, znalazłem nam nianię. Była to starsza pani, była przedszkolanka.

Trudno było powierzyć dziecko obcej osobie, ale starsza pani zaproponowała nie tylko opiekę nad naszą Marią, ale także przeprowadzkę do niej.


youtube.com

Była samotna, syn mieszkał za granicą i w ogóle nie przyjeżdżał, tylko przesyłał pieniądze. Uzgodniliśmy, że ona będzie opiekować się Marią, a my nią.

Córka miała pójść do szkoły, gdy starsza pani zmarła. Zadzwoniliśmy do jej syna i wszystko opowiedzieliśmy. Poprosił, żebyśmy zorganizowali godny pogrzeb i pochowali jego matkę.

W zamian przesłał sporą sumę pieniędzy. Zapytał, czy zamierzamy kupić mieszkanie matki. Powiedziałem, jak jest, że nie możemy od razu znaleźć takiej sumy.

To było czyste szczęście, bo syn zmarłej zgodził się sprzedać mieszkanie na raty. Potem uzgodniliśmy wszystko prawnie.

W tym czasie Tatiana już pracowała jako księgowa w dobrej prywatnej firmie.

Zarabiała znacznie więcej niż ja, ale nie wstydziłem się tego, bo świadomie wybrałem, żeby to żona zdobyła wykształcenie. Z czasem spłaciliśmy mieszkanie i wykształciliśmy córkę.

Obecnie Maria jest zamężna i również wyjechała za granicę. Chociaż rzadko wraca do domu, cieszę się, że moja córka żyje w kraju, który może zapewnić jej godne wynagrodzenie i poziom życia.

Ja przez całe życie pracowałem na budowie. W późniejszym wieku zdobyłem kwalifikacje kierownika budowy, teraz zarabiam znacznie więcej.

Żyjemy z Tatianą dobrze, nie ma na co narzekać, gdyby nie problemy z moimi plecami. Był taki okres, że nie mogłem wstać z łóżka.

Strasznie to wspominać, żona wtedy nie odchodziła ode mnie, wzięła urlop, żeby mnie pielęgnować. Dzięki Bogu przetrwaliśmy to razem. Już 26 lat jesteśmy małżeństwem i naprawdę żyjemy dusza w duszę.

Tak myślałem, dopóki nie spotkałem tego Romana. Jest dyrektorem tej samej firmy, w której pracuje Tatiana. Powiedział, że chce porozmawiać jak mężczyzna.

Na początku byłem zdezorientowany, a on oświadczył, że kocha moją Tatianę i mieli romans, kiedy byłem chory. Potem żona wszystko zakończyła.

- Co możesz jej dać, pomyśl sam. Prędzej czy później twoja choroba wróci, znów będziesz przykuty do łóżka, a Tatiana będzie przy tobie siedziała, bo sumienie nie pozwoli jej odejść.

Wiesz sam, jaka jest. Nie bądź egoistą! Opuść ją, ona już dawno cię nie kocha.

Nie odpowiedziałem nic, tylko uderzyłem go w twarz i poszedłem do domu. Tatiana przygotowywała kolację w kuchni. Zobaczyła, że krwawię, rzuciła się, żeby mnie opatrzyć.

Biegała, martwiła się, opatrywała ranę, dmuchała, żeby nie bolało. Pytała, co się stało, a ja milczałem, bo bałem się powiedzieć za dużo. Patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć, że można tak się troszczyć o kogoś, kogo się nie kocha.

Postanowiłem milczeć, przełknąć obrazę. Nie chcę oddać jej temu draniowi. Ale co jeśli miał rację i żona jest ze mną tylko z poczucia winy, a ja przeszkadzam jej w osobistym szczęściu?