Nie lubiłam, gdy do mamy przychodzili znajomi. Wtedy w naszym domu śmierdziało alkoholem, a wszystkie rzeczy były przesiąknięte zapachem papierosów. Mamie to było obojętne.
Kiedy piła, sama mogła kopcić jak lokomotywa. Po takich biesiadach musiałam sprzątać dom, zmywać wymiociny i jeszcze gorsze rzeczy. Chciałam, żeby było czysto i przytulnie, ale z taką mamą...
Często odwiedzali nas nauczyciele ze szkoły lub pracownicy opieki społecznej. Musiałam kłamać, chociaż nie lubiłam tego robić.
Opowiadałam, jak mama męczy się w pracy, bo ciężko pracuje, żeby nas utrzymać. W rzeczywistości pracowałam ja, po szkole chodziłam do ludzi, brałam się za każdą pracę, bo głód nie jest ciotką.
Dlaczego broniłam mamy? Nie powiem, że czułam do niej ciepłe uczucia miłości, po prostu nie chciałam mieszkać w domu dziecka z innymi biednymi ludźmi.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie
To cała przyczyna. Czasami mama dostawała ostrzeżenia, straszono ją, że jeśli się nie poprawi, zabiorą mnie.
Bywało, że to ją poruszało, zaczynała płakać i przysięgała ludziom i mnie, że się poprawi i nie będę musiała się za nią wstydzić.
To zaczęło się, gdy w naszym domu pojawił się wujek Wojciech. Miałam 15 lat, był dla mnie miły, prosił, żebym nazywała go tatą.
Mama przestała sprowadzać do domu towarzystwo, przestała pić i nawet dostała stałą pracę.
Byłam szczęśliwa, myślałam, że wreszcie będziemy normalnie żyć, ale kiedy mamy nie było w domu, wujek Wojtek zaczynał się zarywać. Uciekałam do sąsiadów, siedziałam u nich, aż mama wróci z pracy, a potem opowiadałam jej.
youtube.com
Nie wierzyła mi, aż pewnego dnia stwierdziła, że próbuję jej ukraść mężczyznę. Wyrzuciła mnie z domu. Jakiś czas mieszkałam u sąsiadów, zarobiłam grosz i wyjechałam do miasta.
Było strasznie, było ciężko, nie czułam się bezpiecznie, ale wszystko było lepsze niż przy takiej matce i wujku, który na pewno nie stałby się dla mnie ojcem.
Nie będę opisywać wszystkich okropności, przez które musiałam przejść, zanim spotkałam Maksymiliana. Chłopak dał mi możliwość zrozumienia, co to znaczy być potrzebną.
Wspaniale wiedzieć, że ktoś cię kocha, a jeszcze lepiej mieć osobę, na której można polegać zarówno w chwilach smutku, jak i radości.
Maksymilianowi powiedziałam, że jestem sierotą, nie mam ani ojca, ani matki. Czy wzięłam na sumienie, kiedy tak zrobiłam? Osobiście uważam, że nigdy nie miałam matki.
Była kobieta, współlokatorka, czasem mówiła dobre słowo, ale częściej obwiniała mnie za swoje problemy. Według mnie mama – to coś innego.
To miłość, troska, wiara, wrażliwość, zdolność do poświęceń. Sama jestem matką i zrobię wszystko dla swoich dzieci. Są dla mnie najdroższe na świecie.
Życzę wszystkim dzieciom, które przeżyły coś podobnego do mojego dzieciństwa i młodości, aby znalazły swoją drogę w życiu i ludzi, którzy będą je kochać tak, jak na to zasługują.