Ile razy trzeba prosić męża o przysługę, zanim ją zrobił?
Pewnego dnia zastanawiałam się, czy istnieją osoby płci przeciwnej, które nie potrzebują przypomnień i robią to, co obiecują na czas.
Chcę wierzyć, że jest ich wielu i że niektórzy z nas są prawdziwymi szczęściarzami. Chciałabym być na liście takich kobiet.
Taras i ja jesteśmy małżeństwem od 6 lat. Wydaje się, że prowadzimy normalne życie, bez globalnych problemów. Mamy syna Stasia, który ma cztery lata.
Teraz chodzi do przedszkola, a ja jeszcze nie wróciłam do pracy. Założyłam własną firmę - produkuję mydło i kwiaty na prezenty. Do tej pory nie miałam wielu zamówień, ale chcę wierzyć, że wszystko jest jeszcze przed mną.
Ponieważ nasz syn jest już dorosły, postanowiliśmy przenieść go do osobnego pokoju. Mieliśmy łóżeczko, stolik dziecięcy i krzesełko do karmienia. Brakowało tylko regału na zabawki.
Stas ma tyle zabawek, że mógłby otworzyć własny sklep.
Dostarczyli moje zamówienie w ciągu dwóch dni. Mój mąż zabrał je do domu, ale nie spieszył się z montażem. Powiedział, że jest zbyt zmęczony pracą.
-"Zróbmy to w weekend. W pracy jest teraz taki bałagan, że w ogóle nie mam energii”.
Kręciliśmy się w kółko i utknęliśmy z tą paczką do soboty. Jednak rano Taras powiedział, że chłopaki zaprosili go na wędkarstwo. Nie mógł odmówić, więc musiał się zbierać.
Nawet nie wspomniał o regału. W niedzielę musiał pilnie pojechać do domu swojej matki na wsi,żeby w czymś pomóc. Więc moja prośba była nieistotna,bo musiał iść do matki. Znów milczałam.
Wieczorem, tuż przed pójściem spać, przyniosłam pudełko z częściami do naszej sypialni i zażądałam, żeby mąż wstał z łóżka i złożył regał.
-"Zwariowałaś? Jest dziesiąta rano. Jeszcze śpię! Jutro poskładam ten cholerny regał”.
-To półka i mam dość tych obietnic. Złóż to teraz”, nalegałam.
-„Nie zrobię!” Taras był wściekły.
Pokłóciliśmy się, on poszedł spać do salonu, a ja wzięłam narzędzia i w ciągu kilku godzin zmontowałam półkę. Rano mój mąż wszedł do pokoju i był szokowany.
-"A więc musiałaś tak tyle dłubać mi mózg. Grzeczna dziewczynka, sama to zrobiłaś!” - pochwalił mnie.
-Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o tobie.
I tak w kółko. Jeśli chcesz coś zrobić dobrze i szybko, lepiej zrób to sam. Jaki był wtedy sens wychodzenia za mąż?