Już raz wyszła za mąż, kiedy była studentką. Oddała się wspaniałemu facetowi z miłości, a kiedy powiedziała o ciąży, błyszczały tylko obcasy przyszłego taty. Urodziła syna, ale jej zaufanie do mężczyzn zniknęło wraz z ojcem Igora.
"Zawsze była silną i dumną dziewczyną. Nie zamierzała siedzieć rodzicom na karku. Przez pierwszy rok po urodzeniu synka dała sobie szansę na cieszenie się macierzyństwem, a potem poszła "na barana".
Skończyła studia, dostała pracę i jednocześnie założyła własny biznes. Cóż, nie do końca biznes, bardziej pośrednictwo. Pomagałam ludziom kupować markowe rzeczy za granicą, a dodatkowe pieniądze zatrzymywałam dla siebie.
Przez kilka lat pracowałam na dwa etaty, a potem uruchomiłam własny kurs kupowania. Na początku nie było wielu zainteresowanych, ale później zadziałała poczta pantoflowa.
Teraz, w wieku 38 lat, Nata odnosi sukcesy we wszystkich swoich biznesach, ma własne trzypokojowe mieszkanie w centrum miasta i jeździ samochodem, który kupiła od dealera. Utrzymuje siebie, a także wspiera swojego syna i opłaca studia uniwersyteckie Igora.
„Publikuję osobiste nietypowe zdjęcie. Komentarze: ‘W pani wieku takich zdjęć nie wolno publikować.’ ‘Po co to pokazywać. Myśli że ma 16 lat." Z życia
Po raz pierwszy zostałam mamą, nie rodząc dziecka. 'Co mnie obchodzą cudze dzieci. Niech to matki się o nie martwią' – mówiłam i nie wytrzymałam
"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia
Kot czy pająk? Kotek z rzadką chorobą genetyczną podbił serca użytkowników sieci (zdjęcie)
Jeśli chodzi o mężczyznach, pozostali oni tylko przelotnym ogniwem w życiu jej siostry. Oczywiście było kilku całkiem przyzwoitych kandydatów, ale Natalia zadaje sobie pytanie:
"Po co mi on, ten mężczyzna? Kogoś, kto będzie denerwować mi i mieszać w głowie. Biorę to, co jest potrzebne dla kobiecego zdrowia, a resztę zorganizuje sobie sama.
Na razie. Ostatni raz spotkałyśmy się, gdy Nata obchodziła urodziny. Umówiłyśmy się, że usiądziemy razem, tylko we dwie, takie skromne świętowanie.
Założyłyśmy piękne sukienki, zrobiłyśmy włosy i makijaż, a solenizantka zabrała mnie do najlepszej restauracji w mieście. Zamówiłyśmy pyszne dania i delektowałyśmy się Prosecco.
Rozmawiałyśmy o sobie, o kobietach i nie od razu zauważyłyśmy szarmanckiego mężczyznę siedzącego przy stoliku naprzeciwko. Ale on od razu zauważył Natę.
Zapłacił nam za butelkę szampana, a potem zapytał, czy może do nas dołączyć. Ja i tak musiałam biec do domu, bo moja młodsza córka nie zasypia bez mamy, więc zostawiłam dwójkę gołąbków, żeby sobie razem gruchali.
Rano zadzwoniłam do Natalii, żeby zapytać, jak poszło, a ona wyszeptała, że jej ukochany wciąż chrapie w łóżku.
A więc jednak dostałaś prezent - zażartowałam i zażądałam od siostry pikantnych szczegółów.
Dżentelmen nazywał się Roman, był żeglarzem długodystansowym. Chwalił się, że ma dom na wsi, niedawno kupił samochód i złożył pozew o rozwód, ponieważ jego żona była grzechotnikiem, nie doceniała jego wysiłków, brała tylko pieniądze i domagała się uwagi.
A on nie potrafił z nią zerwać, więc wskoczyła do gryzipiórka. Kiedy się o tym dowiedział, natychmiast złożył pozew o rozwód. Moja Nata bez wahania uwierzyła w tak szczere wyznanie i przytuliła biednego marynarza.
Sprawy między nimi potoczyły się zbyt szybko. Miesiąc później Roman wprowadził się do Naty, ponieważ żona wyrzuciła go wraz z ich dobytkiem i zatrzymała samochód.
Był gotów złożyć pozew, ale czy pieniądze naprawdę są kluczem do szczęścia? Niech była żona weźmie wszystko dla siebie, a on zarobi na nowe. Nata wspiera męża we wszystkim i mówi, że ma rację.
Roman nie dostał pozwolenia na żeglowanie, ale nie miałby nic przeciwko siedzeniu na szyi tak pięknej kobiety. Znowu siostra mi się skarży bez opamiętania, jak to mu ciężko, bo chce robić to, co chce, ale mu nie pozwalają.
Mówię jej przy okazji, że może powinnaś przyjrzeć się bliżej temu chłopaku, bo szczerze mówiąc, jest zbyt święty, a wszyscy wokół niego są grzesznikami. Nata była wręcz wściekła, że ingeruję w jej szczęście i po raz pierwszy od lat zwierzyła się mężowi.
Więc na jakiś czas przestaliśmy rozmawiać. Aż Nata pojawiła się na progu mojego mieszkania z butelką wina w rękach i zapłakanymi oczami.
Facet zniknął, a wraz z nim jej oszczędności, złoto i kosztowności. Przez długi czas zgrzytaliśmy kośćmi z tym łajdakiem i pozwoliliśmy mu trzy razy czknąć, a diabły zabrały go do siebie.
Dlaczego zdecydowałam się opowiedzieć ci tę historię, po prostu nie mogę zrozumieć praw życia. Weźmoją Natę - piękna, mądra kobieta, odnosząca sukcesy bizneswoman, ale nigdy nie zaznała osobistego szczęścia.
Ja mam dwójkę dzieci, wynajęte mieszkanie, kredyt w banku, samochód, który psuje się w drodze, a mój mąż Jurij nosi mnie na rękach i wyznaje mi miłość. Okazuje się więc, że każdy ma swoje szczęście i nie zdarza się, że wszyscy mają szczęście we wszystkim?